czwartek, 4 marca 2010

Post...

Trwa Wielki Post. Już dwie niedziele za nami, lada moment nadejdzie trzecia... Ktoś by powiedział i co z tego, czas jak każdy inny, ale czy katolik może tak powiedzieć? Owszem post to pustynia na którą nie każdy jest gotów się udać. Post jest czymś trudnym, bo po co sobie odmawiać czegokolwiek, gdy świat wpaja nam, że wszystko wokół jest po to by nam służyć i sprawiać przyjemność. Wszechobecne reklamy w stylu, po co sobie odmawiać, po co się wysilać, przecież jest coś co nam pomoże!! Świat szuka lekarstwa na wszystko, ale często już nie chce szukać Boga. Dlaczego tak łatwo jest nam zrezygnować z Boga, a jakże trudno z wyjścia na imprezę, do dyskoteki, zrezygnować z alkoholu lub ograniczyć sobie internet??? Może dlatego, że Bóg wymaga i nie chce iść na ustępstwa. On nie nakazuje, lecz liczy się z wolą każdego człowieka, Ciebie i mnie, bogatego i ubogiego, nie zważając na język, pozycję czy kolor skóry. On kocha i proponuje: jeśli chcesz Mnie naśladować to weź krzyż swój każdego dnia i idź za mną. Chodzi o to, żeby codziennie podejmować trud kroczenia za Jezusem, wytrwale mimo trudności. On przecież też dźwigał krzyż, On też był człowiekiem, też był nie rozumiany, też był samotny, On również cierpiał, był znieważany, odtrącany, wyśmiewany, On również kochał, był głodny i zmęczony, ale nie przyszedł po to by Mu służono, ale po to by służyć. Przyszedł na świat by wypełnić zadaną mu przez Ojca misję, przyszedł wypełnić Bożą Wolę - zbawić ludzi, zbawić nas. Nie było to łatwe do przeżycia, chciał zrezygnować lecz nie moja a Twoja wola niech się stanie. To nie było łatwe.
Wielki Post jest tym czasem, który przypomina nam trud, jaki Jezus wziął na swe barki, abyśmy byli zbawieni. Jak my przeżywamy ten czas? Czy post jest obecny w mojej codzienności? Czy został przeze mnie podjęty trud wyjścia na pustynię mego życia, aby się mu przyjrzeć, zrewidować kim dla mnie jest Bóg? Może wystarczy 5 min dłuższej ciszy, nie włączanie muzyki czy komputera w piątek, wyjście na drogę krzyżową i gorzkie żale i wsłuchanie się w ich słowa, ich sens, może wystarczą dobrze przeżyte rekolekcje... Ale to i tak nic nie da jeśli nie zechcemy podnieść krzyża naszego życia, naszej misji, aby naśladować Jezusa.