poniedziałek, 14 grudnia 2009

Nie lękaj się....


Strach, lęk, obawa..
.
Słow
a które chyba nikomu z nas nie są obce. Boimy się zmian, tego co nowe, boimy się samotności, odrzucenia, upokorzenia, a w dzisiejszym świecie już rzadziej... śmierci. Ale czym tak na prawdę jest lęk??? Słyszymy... uczucie. To prawda. Jednak jak wielki czasami ma wpływ na nasze życie, na nasze decyzje???
Ja mogę mówić tu właściwie jedynie o sob
ie. Jestem osobą bardzo bojaźliwą i zalęknioną, czego nie widać za bardzo na zewnątrz. Wiedzą o tym tylko osoby najbliższe. Wiedzą one z jak wielkim trudem nieraz przezwyciężam swoje lęki, bo już muszę coś zrobić, gdzieś wyjść, czegoś dokonać. Lęk mnie hamuje niemiłosiernie, więc muszę co i raz z nim walczyć, żeby nie stracić całkowicie swego życia bezsensownie. Ale ostatnio dana mi była możliwość ponownej refleksji nad tym strachem, który we mnie tkwi, a który hamuje mnie przed realizacją moich pomysłów i zamiarów.
Już dawno dotarło do mnie, taki lęk nie jest od Boga, że to jedno z narzędzi szatana w hamowaniu dobra, którego można by dokonać. I idąc za tym zaskoczyło mnie bardzo, gdy tak rozmyślałam, że gdy byłam w postulacie (początki formacji zakonnej) moje lęki były, ale nie dawały tak silnie o sobie znać, jak po moim powrocie do domu. Jak teraz, gdy pracuję i staram się poukładać jakoś swoje życie. Pytanie...DLACZEGO?? Cały czas myślałam, że to dlatego, iż powracając do domu sprzeciwiłam się woli Bożej. Przyznaję że taka świadomość bardzo mnie męczyła. Ale w ostatniej refleksji doszłam do innego wniosku, że może teraz właśnie, mogę zrobić tyle dobrego, że Szatan nie chce do tego dopuścić i zastrasza mnie. Że właśnie dlatego zasypuje mnie obawami, które trawią me siły, które mnie osłabiają i spowalniają do czynienia dobra. Cóż więc robić?? Walczyć i przezwyciężać swe lęki, one zawsze się będą budziły, ale jeśli zaufam Bogu, jeśli każdy z nas Mu zaufa, będzie łatwiej kroczyć w Dobrem. Bo Bóg w Biblii niejednokrotnie upomina człowieka: Nie lękaj się..., Nie bój się, robaczku Jakubie nieboraku Izraelu.... Nie bój się wypłyńna głębię...
I tego chce dla nas w swej Miłości Bóg, byśmy bez lęku szli w dobrym, żyli, a nie tylko planowali życie, czekając, aż ktoś przeżyje je za nas. A jesteśmy przecież we "własnej skórze" i w innej już nie sposób się nam narodzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz